Na podbój kosmosu!
Ok, ta gra na pierwszy rzut oka nie powoduje opadu szczęki, przynajmniej na nas nie zrobiła jakiegoś wielkiego wrażenia. Grafiki wydawały się jakieś takie nijakie, plastikowe elementy też szału nie robiły. Nie wiem, może to rzecz gustu, lub przyzwyczajenia do poziomu ilustracji w grach FantasyFlight Games, ale... po raz kolejny życie nauczyło nas, że nie wolno oceniać książki (gry) po okładce. Gra wciąga i to wciąga tak bardzo, że gotujący się gdzieś tam w dalekiej kuchni obiad przestaje być ważny... Tak, sprzedając tą grę powinniśmy dorzucać komplet garnków gratis... Ale kto by się przejmował garnkami, obiadem i innymi przyziemnymi sprawami, kiedy na wasz podbój oczekuje cały kosmos. Wcielić się możecie aż w 14 różnych ras i choć z początku wydaje się, że różnice pomiędzy nimi nie są diametralne, to podczas rozgrywki każda z nich okazuje się posiadać swoje unikalne zalety które można na różne sposoby wykorzystać. Planować tu trzeba dużo i to czasami na kilka tur w przód, ale ogrom decyzji jakie przychodzi nam podejmować i rozsterki temu towarzyszące powodują, że plan często zmieniamy odpowiednio dostosowując się do sytuacji czy niezauważonych wcześniej możliwości. Momentami pojawia się też paraliż decyzyjny, mózg się gotuje, a my rozpaczliwie próbujemy zważyć jaką decyzję podjąć i która ścieżka rozwoju naszej cywilizacji opłaci nam się najbardziej. Mamy tutaj też duży potencjał regrywalności, wiele elementów rozstawianych jest losowo przed rozgrywką (mapa, warunki zwycięstwa, technologie do zdobycia), ale co naprawdę dobre, na tym właściwie losowość się kończy, później już wszystko zależy tylko od waszego sprytu, planowania i umiejętności kalkulacji - jeśli zmęczyła was losowość Catanu i chcecie większego, dającego dużo satysfakcji wyzwania, z czystym sumieniem możemy polecić Wam tą pozycję. Jedyna jej wada (a może to kolejna zaleta ;)) polega na tym, że w dzień rozgrywki lepiej zamówić pizzę...
Projekt Gaja to nowość na rynku - swoją premierę miała w zeszłym tygodniu.