[764]
Mitologia skandynawska zawsze była kuszącym tematem dla wielu filmów, obrazów czy… gier planszowych. Wikingowie, Walkirie, Ragnarok, Walhalla. Faktycznie, fascynujące. Kiedy wydaje się, że klimat jest już wtórny, oklepany, jedno z wydawnictwo – Portal Games – w 2016 r. decyduje się wydać grę Blood Rage, opartą właśnie o mitologię nordycką. Czy to był strzał w dziesiątkę czy strzał w kolano?
Wnętrze
Blood Rage jest grą od 2 do 4 osób. Uchylając wieko dużego pudełka, w którym umieszczono elementy gry, jedno staje się pewne – wykonanie tej planszówki jest naprawdę imponujące. Gra posiada dużą planszę, wydrukowaną na grubym kartonie, która grafiką zapowiada miejsce mającej się stoczyć bitwy. Każdy z graczy uzyska swój unikalny komplet figurek Klanu (1 Jarla, 1 Drakkar i 8 Wojowników w dwóch rodzajach). Kolorowe nakładane na figurki podstawki pozwolą nam dodatkowo rozpoznać nasze postacie w wirze walki, która ma się rozpętać. Do naszego klanu będziemy mogli rekrutować potwory, a jest ich aż 9 figurek, z czego 4 (Lodowy Gigant, Ognisty Gigant, Troll i Morski Wij) wyglądają naprawdę nieziemsko, są ogromne i świetnie ucharakteryzowane. Gdy do tego dorzucimy 102 karty, wiedz, że coś zaraz zacznie się dziać! Ale wygląd zewnętrzny to nie wszystko. Przejdźmy do sedna.
Mechanika i klimat
Celem gry będzie zdobywanie Punktów Chwały, które możemy uzyskać tocząc bitwy, ruszając na wyprawy, plądrując Prowincje, a nawet ginąc w walce. Trwa Ragnarok i świat zaraz ulegnie całkowitej anihilacji. Mamy tylko 3 Epoki, aby zdobyć jak najwięcej punktów i odejść w prawdziwej chwale. W swoim ruchu będziemy mogli wykonać jedną z 5 akcji: umieścić swoją figurkę w prowincji, przemieścić figurkę między prowincjami, rozwinąć umiejętności naszego Klanu lub naszych jednostek, wziąć udział w wyprawie (a’la karty celów) oraz splądrować prowincję by uzyskać cenną zdobycz.
Sercem gry jest nie tylko mechanika area control (czyli kontrolowanie obszarów gry), ale także strategiczne myślenie. Z jednej strony widząc jakie mamy karty na ręku będziemy musieli ustalić najbardziej miarodajną na daną epokę taktykę, ale również analizować co dzieje się na planszy. Nie sposób zlekceważyć tego, co robią nasi przeciwnicy. Dążąc do zwycięstwa będziemy się starać czytać grę, przewidywać, co za chwilę może się na planszy wydarzyć. Będziemy reagować na zagrożenie i starać się plądrować, gdy warunki będą wystarczająco sprzyjające.
Zalety i… wady gry?
Cóż… Blood Rage jest bardzo e m o c j o n u j ą c y. W grze każda z naszych postaci ma swoją siłę, którą możemy jednak modyfikować kartami, dzięki czemu nasze postaci mogą stać się asymetryczne. Podczas bitwy będziemy również korzystać z kart walki. Zagrywamy je zakryte, więc zazwyczaj definitywny zwycięzca będzie trudny do określenia. Poza tym każdy z graczy biorących udział w bitwie może mieć de facto inny cel. Jednemu zależy na wygraniu bitwy (bo uzyska Punkty Chwały i bonus za splądrowanie dzielnicy), drugi chce aby jego figurki zginęły w bitwie, bo dzięki zagranej karcie Gniew Lookiego na koniec Epoki uzyska aż 3 Punkty za każdą figurkę wracającą z Walhalli, inny gracz liczy, że po prostu przegra, a zagrana karta Zdrada Lookiego pozwoli mu zabrać 2 Punkty Chwały od zwycięscy. To wszystko faktycznie tworzy napięcie, zaskakuje, dodaje emocji, a także… buduje klimat gry! K l i m a t … tak, tego Blood Rage odmówić nie można! Patrząc jak na koniec każdej Epoki jedna z prowincji niszczeje bezpowrotnie, namacalnie czujemy, że Ragnarok trwa. Rekrutując potwory, wywołując bitwy wiemy, że mamy do czynienia z prawdziwymi Wikingami. Poza tym same nazwy kart (Ofiara Friggi, Osąd Odyna, Walkiria itd.), ich grafiki wkręcają nas w nordycką mitologię. Innymi słowy mechanika gry doskonale wypełnia klimat jaki tej planszówce nadano. Blood Rage na pewno ma to, co tak ładnie nazywamy IMMERSJĄ w grach planszowych, czyli zdolność „wchłonięcia nas w świat jaki prezentuje dana gra” i to jest faktycznie inspirujące.
Warto zauważyć, że gra jest wysoko r e g r y w a l n a. Za każdym razem będziemy mieć nieco inne karty na ręku, również prowincje, które ulegają zniszczeniu w każdej partii są określane losowo. Poza tym dochodzi czynnik ludzki. Grając z innymi, a nawet tymi samymi osobami kilkakrotnie, ich sposób analizowania, założenia taktyczne i cele na daną grę albo Epokę będą zupełnie różne. Blood Rage mechanicznie opiera się na n e g a t y w n ej interakcji, jednak w związku z tym, że jest to po prostu istota tej gry, negatywna interakcja nie tworzy tu negatywnych emocji. Blood Rage jest grą, która bardzo dobrze się skaluje. Grałam w nią kilka razy zarówno w 2 osoby, jak również w 3 czy 4 i za każdym razem gra dawała mi dużo satysfakcji. Oczywiście im więcej graczy, tym ciaśniej na planszy i tym więcej się dzieje, ale mechanizm gry na 2 osoby również został dobrze dopracowany poprzez zmniejszenie przestrzeni gry, i to się sprawdza.
Końcowa refleksja?
Jak widać Blood Rage jest niebanalna. Figurki, strategia, akcje, zbieranie Punktów Chwały, wszystko to może wydawać się… trudne? Powstaje pytanie czy grę warto polecić dla początkujących graczy? W mojej ocenie zdecydowanie tak! A nawet trzeba! Po chwili rozgrywki wszystko staje się intuicyjne, proste i jasne, a jeśli jakaś gra ma oczarować nowego gracza i wciągnąć w planszówkowy świat to właśnie Blood Rage! W planszówki gram już od 8 lat, mam wysokie oczekiwania, a Blood Rage to moje jedne z niewielu 10/10. Gwarantuję, że po jednej rozgrywce będziecie chcieli więcej i więcej! I niech wygra najlepszy!Ocena: 5/5
Właściciel sklepu internetowego nie gwarantuje, że publikowane opinie pochodzą od konsumentów, którzy używali danego produktu lub go kupili.