[2938]
To był nasz trzeci dzień zmagań. Straciliśmy już wszelką nadzieję. Głodni. Przemoknięci. Otoczeni przez bezrozumne ale bardzo wytrwałe istoty. Nie, nie mówię rzecz jasna o współgraczach. Zombie. Powolne. Zawzięte. Pozbawione emocji. Gdybyśmy wyczuwali w nich jakiekolwiek przejawy inteligencji, byłby z nich świetny partner do brydża. A tak, mogą co najwyżej grać z nami w warcaby. Zombie. Te przebrzydłe kreatury, które rozwalaliśmy już w części pierwszej lata temu. Uznajemy się już co prawda za ekspertów ale nawet obecnie, potrafią nas one zaskoczyć. Jak choćby tym, że namnażają się w znacznie większych ilościach niż poprzednio. Ba. Teraz po namnożeniu, potrafią wykonać jakiś zryw. Może nie jest to powstanie kościuszkowskie ale po namnożeniu, niektóre zombie potrafią nagle od razu podejść do przodu. Nie polecam otwierania drzwi ostatnią akcją ostatniego bohatera. Można się wtedy wpakować w nie lata kłopoty….
Zombie. Rodzajowo nie zmieniły się nadal .Wciąż mamy tych pociesznych szwędaczy, którzy świetnie prezentują się jako mięso armatnie. Co prawda z armaty nie było nam dane jeszcze postrzelać to jednak nie zmienia to faktu, że giną wręcz legionami. Tak samo szybko namnażają się. Biada więc temu, kto zapomni o kontroli ich populacji na planszy. Bo gdy brak już miejsca w piekle, szwędacze wychodzą by dostać dodatkową turę. Zgroza. Chociaż większą zgrozę robi wyjście biegaczy. Oj tak. Z tymi panami zawsze jest najwięcej frajdy. W odróżnieniu do powolnych szwędaczy ( zwanych przez nas pieszczotliwie szwędoklepkami ), biegacze potrafią nam napsuć krwii. W odróżnieniu od swoich wolnych kuzynów, ci mają 2 aktywacje zamiast jednej. Czyżby „za młodu” uprawiali za dużo sportu? Tego nie wiem. Wiem natomiast kto sportu miał za mało. Grubasy. Tak pieszczotliwie nazywamy trzeci rodzaj zombie z którymi musimy się zmierzyć. Powolne jak szwędacze. Róznią się tylko tym, że nie sposób ich tak łatwo rozwalić. By tego dokonać, potrzebujemy broni, która zadaje aż 2 obrażenia. Więc gdy grubaski wyjdą chyżo na świat, my jeszcze chyżej szukamy nowych broni. Inaczej marny nas koniec.
No i na końcu Abominacja. Nie-zabijalna niczym prócz ruskiego koktajlu. Teraz jest jeszcze gorsza by występuje w 4 odmianach. Każda z nich ma jakąś specjalną umiejętność. To tak, by nie było nam za łatwo w życiu.
Reszta życia jest natomiast szybsza i bardziej kolorowa. O ile w części pierwszej mieliśmy trochę czasu na zastanowienie nim przyjdą prawdziwe hordy, obecnie sytuacja wygląda tak, jakby horda już tu była. Nieustępliwa. Głodna. Spragniona. A nie. To tylko współgracze, którzy już czekają na kolejną partię. Bo z Zombicide już tak jest. Wartka akcja. Szybkie zasady. Wiele emocji. Idealna na zimne, jesienne wieczory. Gdy za oknami szaruga i żadnego zombie na horyzoncie.
Tutaj jest ich zatrzęsienie. Jednak pamiętaj. Śmierć jednego z bohaterów teraz automatycznie kończy rozgrywkę. Sorry Bill. Już nikt bohatersko się nie poświęci aby cała drużyna wygrała. Więc albo od razu nawiążecie ze sobą nić porozumienia i za pośrednictwem skoordynowanych ruchów uda się wam wygrać. Albo staniecie się prawdziwą, pyszną pożywką dla Zombie. One także chcą coś mieć od swego nie-życia.
Zombicie 2.0. CZYSTA AKCJA! POLECAM!!!!Ocena: 5/5
Właściciel sklepu internetowego nie gwarantuje, że publikowane opinie pochodzą od konsumentów, którzy używali danego produktu lub go kupili.