[2943]
W czerwcu, na sklepowe półki, wróciła jedna z najbardziej rozchwytywanych gier kooperacyjnych od wydawnictwa Albi Polska. Gloomhaven Szczęki Lwa, bo o niej mowa, podczas swojej premiery wyprzedała się w zawrotnym tempie, a jej ostatnie sztuki sięgały nieraz dwukrotności swojej pierwotnej ceny. Od tamtego czasu gra doczekała się swojego drugiego dodruku i dalej cieszy się sporym zainteresowaniem wśród graczy.
Szczęki Lwa to „młodszy brat” legendarnej już gry Gloomhaven, która uznawana jest często za „wielką cegłę” ze względu na swoją wagę i gabaryty. Na szczęście wiąże się z tym bogata zawartość i tygodnie spędzone nad scenariuszami. Szczęki Lwa nie są kontynuacją ani dodatkiem do pierwowzoru – jest to samodzielna gra, której historia toczy się przed wydarzeniami w Gloomhaven. Pomimo iż jest to gra kooperacyjna, to jednak każdy z graczy będzie realizował swoje indywidualne cele. Sama rozgrywka polega na udziale w kampanii, która składa się z 25 scenariuszy. Każdy ze scenariuszy może być rozgrywany jako osobna misja, ale osobiście polecam jednak pełne zbadanie sprawy tajemniczych zaginięć w mieście. Zacznijmy jednak od elementów i przygotowania rozgrywki.
Po otwarciu pudełka otrzymujemy wskazówkę, by najpierw zapoznać się z tekstem, a dopiero później wyjąć poszczególne elementy. Z jego lektury dowiemy się, gdzie i jak posegregować standy potworów, rzesze tekturowych znaczników i wybrane karty. W przeciwieństwie do Gloomhaven, w Szczękach Lwa otrzymaliśmy insert, który w miarę dobrze mieści wszystkie elementy, a także dużo strunowych woreczków na każdy rodzaj potwora. Warto zaznaczyć, że tokeny i standy są wydrukowane na bardzo grubej tekturze, a plastikowe figurki bohaterów są dość szczegółowe. Największą zmianą, i to na plus w stosunku do Gloomhaven, jest zastosowanie ksiąg scenariuszy. Tutaj znalazły się wszystkie tereny, po których będziemy poruszać swoje postacie. Wystarczy otworzyć księgę na wybranym scenariuszu, przygotować rozgrywkę według opisu i rozpoczynamy rozgrywkę, i to wszystko bez przerzucania kolejnych kafli terenu. W pudełku znajdują się również mapa i zestaw naklejek – tutaj warto wspomnieć, że w grze mogą zajść nieodwracalne zmiany, ale na rynku są dostępne zamienniki, jeżeli ktoś byłby zainteresowany późniejszym odsprzedaniem swojego egzemplarza.
Samo przygotowanie do gry nie jest długie – otwieramy pierwszy scenariusz i rozpoczynamy przygodę bez wcześniejszego zapoznania się z instrukcją. Tak, bez jej czytania. Pierwszych pięć scenariuszy zostało tak zaprojektowanych, aby nauczyć graczy grać w Szczęki Lwa. Mamy tutaj odesłanie do instrukcji w odpowiednim momencie i kontynuowanie rozgrywki. Jeżeli natomiast będą nas trapić jakieś wątpliwości, to w pudełku znajdziemy Glosariusz, do którego, jak zaznacza autor, powinniśmy zajrzeć tylko w razie wystąpienia wątpliwości podczas rozgrywki. Więcej czasu jednak zejdzie na posegregowanie wszystkich elementów do woreczków strunowych – również w tym przypadku gracze znajdą pomoc na rynku w postaci insertu od reDrewno, który idealnie mieści wszystkie elementy gry.
Jak zatem wygląda sama rozgrywka? W tego typu grach trzeba uważać, aby nie napisać lub pokazać zbyt wiele, co może doprowadzić do niepotrzebnych spoilerów. Szczęki Lwa to świetny dungeon crawler, w którym przemierzamy kolejne plansze, wypełniając zadania poszczególnych scenariuszy, co daje nam możliwość awansowania postaci i zdobycia nowych umiejętności. Za pozyskane złoto możemy kupić w mieście lepsze wyposażenie. Należy tylko uważnie zarządzać swoją talią, ponieważ karty nie tylko mówią o tym, co robimy, ale również odmierzają czas trwania scenariusza. Może się zdarzyć, że jeden z graczy padnie w trakcie i pozostali będą musieli sami doprowadzić sprawę do końca. Tutaj również warto wspomnieć, że gra posiada tryb solo, w którym gracz steruje dwoma postaciami.
Po zakończeniu kampanii i niedosycie, jaki z tym się wiąże, na graczy czeka „duży” Gloomhaven z blisko setką scenariuszy oraz dodatek z dwudziestoma kolejnymi. A jeżeli poczekamy trochę dłużej, to na horyzoncie już widać Frosthaven, którego wydanie na polskim rynku zapowiedziało wydawnictwo Albi. Nie ma jeszcze terminu, ale zima i tak nadejdzie.Ocena: 5/5
Właściciel sklepu internetowego nie gwarantuje, że publikowane opinie pochodzą od konsumentów, którzy używali danego produktu lub go kupili.