Kiedyś byliśmy normalnymi ludźmi, ale potem wszystko szlag trafił! Już nie można normalnie skosić trawnika ani zobaczyć swojego ulubione talk-show, bo wszędzie panoszą się te paskudne kreatury! Owszem, kosiarka nadal się przydaje, ale do innych celów… Zombicide: Edycja 2 to kolejna gra kultowego cyklu, stanowiąca udoskonalenie pierwszej części serii. Apokalipsa trwa w najlepsze!
Zagracie dwunastoma postaciami Ocalałych, w tym sześcioma postaciami dzieci ze specjalnymi, dodatkowymi zdolnościami. Reguły gry będą zmieniać się w fazie Nocy, kiedy hordy nieumarłych zaatakują ze zdwojoną siłą. Aby na powrót posłać je do grobu użyjecie nie tylko spluw i maczet, ale też samochodów i specjalnych punktów Adrenaliny. Zbierzcie drużynę, naładujcie magazynki i urządźcie zdechlakom piekło!
Atuty
-
Kolejny tytuł epickiego cyklu Zombicide, będący udoskonaleniem pierwszej części serii
-
Kooperacyjna naparzanka z elementami rozwoju postaci i rzucania kośćmi, osadzona w postapokaliptycznym świecie zombie
-
Zagrajcie nowymi postaciami Ocalałych w 25 niepowtarzalnych scenariuszy przy użyciu 88 niezwykle szczegółowo wykonanych figurek
Opis gry w serwisie boardgamegeek.com (j. angielski)
Koszulki pasujące do gry Zombicide 2 edycja:
Mini American (107 szt.)
Autorzy: Raphaël Guiton, Jean-Baptiste Lullien, Nicolas Raoult
Wydawca: Portal Games
Wydanie: polskie
Liczba graczy: 1-6
Wiek graczy: 14+
Czas gry: ok.60 min
Zawartość:
- 9 dwustronnych kafelków
- 12 kart ocalałych
- 88 figurek (12 Ocalałych, 76 Zombie)
- 107 mini kart
- 71 żetonów
- 6 plansz ocalałych
- 6 kości
- 48 znaczników
Liczba opinii: 2
Data dodania: 23 October 2022
Zombicide 2 edycję kupiłem jako grę imprezową. Możliwość gry w 6 osób, rozgrywka trwająca nie za długo – około 60 minut, proste zasady, które można wytłumaczyć w 2 minuty. Niczego nadzwyczajnego nie spodziewałem się po tym tytule. Ot szybka i przyjemna masakra piłą mechaniczną w gronie znajomych. Błyskawicznie okazało się jednak, że wewnątrz pudełka znalazłem całkiem coś innego, grę, która stała się (i piszę to bez cienia wątpliwości) najlepszym oraz najczęściej używanym tytułem w mojej kolekcji. Pokonując w przedbiegach np. Szczęki Lwa. Już na pierwszy rzut oka Zombicide 2 edycja ma wiele zalet. W środku nie znajdziemy nawet grama powietrza. Całość wypełniona jest w bardzo zmyślny sposób poszczególnymi komponentami. Na wierzchu mamy całkiem pokaźną książeczkę zawierającą w pierwszej części zgrabnie opisane zasady z wieloma przykładami, dzięki którym nie ma pola na błędy. Drugą jej połowę zajmuje księga misji, a jest ich aż 25. Na ostatniej stronie mamy podsumowanie, dzięki któremu nawet po przerwie w mgnieniu oka możemy przypomnieć sobie zasady gry. Poniżej znajduje się mniejsze pudełeczko zawierające wypraskę na figurki oraz przegródki na poszczególne elementy. Jak pokazuje wydawca, stworzenie praktycznego insertu nie jest wcale takie trudne. Niech inni się uczą! Na samym dole leżą sobie kafle terenu. Dzięki tego całość można bardzo szybko rozłożyć oraz schować. Prawdziwą siłą tego tytułu są bardzo różnorodne scenariusze misji. A uwierzcie mi tego tutaj się nie spodziewałem. W wielu podobnych grach np. wymienionym już wcześniej Gloomhaven: Szczęki Lwa, nasze zadania ograniczają się praktycznie tylko do ubicia wszystkich przeciwników w ten czy inny sposób. Tutaj natomiast mamy całkiem co innego. Misje są ciekawe i różnorodne. Przedostań się do wyznaczonego miejsca, znajdź odpowiednie zapasy, pomóż ocalałym, wysadź coś w powietrze. I tylko od nas zależy, jak wykonamy daną misję. Możemy zastosować styl ninja i skradać się po mapie unikając konfrontacji lub zastosować metodę Rambo, wyjść na sam środek i pruć z naszego arsenału ile wlezie. Można też zastosować dywersję by oczyścić drogę dla małego oddziału, od zaradności którego będzie zależeć nasze życie. Zdarzało mi się przechodzić dany scenariusz kilkukrotnie na inny sposób. Dzięki czemu za każdym razem była to całkowicie inna rozgrywka. Dzięki 12 różnorodnym bohaterom, 25 nieszablonowym misją oraz całemu wachlarzowi strategii jakie możemy zastosować, regrywalność tej gry jest niemalże nieskończona. Ciekawą mechaniką, z którą spotykamy się w Zombicide 2 edycja są znaczniki hałasu. Zombie przemieszczają się w kierunku miejsca, gdzie takich znaczników jest najwięcej. Na początku starałem się by moi bohaterowie zachowywali się jak najciszej. Szybko odkryłem jednak, że umiejętne hałasowanie pozwali na kierowanie potworów w wybranych przez nas kierunkach. Daje to pole do popisu dla wszystkich strategów. Ponieważ właśnie odpowiednie robienie hałasu często jest elementem kluczowym, jeśli marzymy o wygraniu danej misji. Tytuł ten posiada jeszcze jeden wielki atut, o którym trzeba powiedzieć. Grę za każdym razem, niezależnie od ilość osób przy stole prowadzimy przy wykorzystaniu 6 bohaterów. Dzięki temu w każdym momencie rozgrywki ktoś może do nas dołączyć (chyba, że gramy już w 6 osób) lub odejść. Ile razy zdarzało się tak, że przy 2-3 godzinnych rozgrywkach w inne tytuły ktoś musiał już iść porzucając swojego bohatera, co stwarzało poważny problem. Tutaj takie sytuacje nie mają miejsca. Jednak żeby nie było aż tak różowo Zombicide 2 edycja ma jedną wadę, której całkiem nie mogę zrozumieć. W grze tego typu powinniśmy móc dysponować różnorodnymi narzędziami przy pomocy których będziemy mogli dziesiątkować hordy zombie. Tu niestety tego brakuje. Mamy tego trochę, nie powiem. Bronie podzielona są nawet na 3 kategorie: początkowe z którymi zaczynamy, podstawowe, które znajdujemy przeszukując pomieszczenia na mapie oraz broń podrasowaną, która jest ukryta w specjalnych skrzyniach. Niestety pomijając oczywistą różnicę w działaniu broni białej i dystansowej, większość znalezionego ekwipunku działa bardzo podobnie, jeśli nie identycznie. Podsumowując Zombicide 2 edycja jest największym pozytywnym zaskoczeniem w moim planszówkowym życiu. Nieskończona regrywalność oraz możliwość stosowania różnorodnych strategii podczas rozgrywki to największe atuty tej gry. Tytuł posiada masę zalet i naprawdę inni powinni się uczyć od twórców jak powinien wyglądać dopracowany produkt, który zapewni graczom wiele godzin zabawy. W przyszłości na pewno sięgnę po dodatki, które jeszcze bardziej urozmaicają rozgrywkę. Ale jeszcze nie teraz. Ponieważ wiem, że z samą podstawową grą czeka mnie jeszcze mnóstwo dobrej zabawy.
Ocena: 5/5
Data dodania: 17 October 2022
To był nasz trzeci dzień zmagań. Straciliśmy już wszelką nadzieję. Głodni. Przemoknięci. Otoczeni przez bezrozumne ale bardzo wytrwałe istoty. Nie, nie mówię rzecz jasna o współgraczach. Zombie. Powolne. Zawzięte. Pozbawione emocji. Gdybyśmy wyczuwali w nich jakiekolwiek przejawy inteligencji, byłby z nich świetny partner do brydża. A tak, mogą co najwyżej grać z nami w warcaby. Zombie. Te przebrzydłe kreatury, które rozwalaliśmy już w części pierwszej lata temu. Uznajemy się już co prawda za ekspertów ale nawet obecnie, potrafią nas one zaskoczyć. Jak choćby tym, że namnażają się w znacznie większych ilościach niż poprzednio. Ba. Teraz po namnożeniu, potrafią wykonać jakiś zryw. Może nie jest to powstanie kościuszkowskie ale po namnożeniu, niektóre zombie potrafią nagle od razu podejść do przodu. Nie polecam otwierania drzwi ostatnią akcją ostatniego bohatera. Można się wtedy wpakować w nie lata kłopoty…. Zombie. Rodzajowo nie zmieniły się nadal .Wciąż mamy tych pociesznych szwędaczy, którzy świetnie prezentują się jako mięso armatnie. Co prawda z armaty nie było nam dane jeszcze postrzelać to jednak nie zmienia to faktu, że giną wręcz legionami. Tak samo szybko namnażają się. Biada więc temu, kto zapomni o kontroli ich populacji na planszy. Bo gdy brak już miejsca w piekle, szwędacze wychodzą by dostać dodatkową turę. Zgroza. Chociaż większą zgrozę robi wyjście biegaczy. Oj tak. Z tymi panami zawsze jest najwięcej frajdy. W odróżnieniu do powolnych szwędaczy ( zwanych przez nas pieszczotliwie szwędoklepkami ), biegacze potrafią nam napsuć krwii. W odróżnieniu od swoich wolnych kuzynów, ci mają 2 aktywacje zamiast jednej. Czyżby „za młodu” uprawiali za dużo sportu? Tego nie wiem. Wiem natomiast kto sportu miał za mało. Grubasy. Tak pieszczotliwie nazywamy trzeci rodzaj zombie z którymi musimy się zmierzyć. Powolne jak szwędacze. Róznią się tylko tym, że nie sposób ich tak łatwo rozwalić. By tego dokonać, potrzebujemy broni, która zadaje aż 2 obrażenia. Więc gdy grubaski wyjdą chyżo na świat, my jeszcze chyżej szukamy nowych broni. Inaczej marny nas koniec. No i na końcu Abominacja. Nie-zabijalna niczym prócz ruskiego koktajlu. Teraz jest jeszcze gorsza by występuje w 4 odmianach. Każda z nich ma jakąś specjalną umiejętność. To tak, by nie było nam za łatwo w życiu. Reszta życia jest natomiast szybsza i bardziej kolorowa. O ile w części pierwszej mieliśmy trochę czasu na zastanowienie nim przyjdą prawdziwe hordy, obecnie sytuacja wygląda tak, jakby horda już tu była. Nieustępliwa. Głodna. Spragniona. A nie. To tylko współgracze, którzy już czekają na kolejną partię. Bo z Zombicide już tak jest. Wartka akcja. Szybkie zasady. Wiele emocji. Idealna na zimne, jesienne wieczory. Gdy za oknami szaruga i żadnego zombie na horyzoncie. Tutaj jest ich zatrzęsienie. Jednak pamiętaj. Śmierć jednego z bohaterów teraz automatycznie kończy rozgrywkę. Sorry Bill. Już nikt bohatersko się nie poświęci aby cała drużyna wygrała. Więc albo od razu nawiążecie ze sobą nić porozumienia i za pośrednictwem skoordynowanych ruchów uda się wam wygrać. Albo staniecie się prawdziwą, pyszną pożywką dla Zombie. One także chcą coś mieć od swego nie-życia. Zombicie 2.0. CZYSTA AKCJA! POLECAM!!!!
Ocena: 5/5
Właściciel sklepu internetowego nie gwarantuje, że publikowane opinie pochodzą od konsumentów, którzy używali danego produktu lub go kupili.
Polskie wydanie: Portal Games
Liczba graczy: 1-6
Wiek graczy: 14+
Czas gry: 60 min.