Gloomhaven: Szczęki Lwa to przygodowa, kooperacyjna gra planszowa, w której kierowali będziecie losami najemników, którzy podążali będą tropem tajemniczych zaginięć, mających miejsce w tytułowym mieście. Pod kontrolę graczy oddane zostaną cztery postacie, które dzięki swym unikalnym umiejętnościom zawartym w przyporządkowanych im taliach będą współpracowały, aby pokonywać kolejne scenariusze, odkrywając szczegóły historii i wpływając na losy otaczających ich istot oraz świata.
Szczęki Lwa to doskonałe wprowadzenie i rozgrzewka przed wielką kampanią z gry Gloomhaven - zawiera bardzo przydatny samouczek prowadzący graczy za rękę poprzez meandry i zawiłości zasad, wyjaśniając po drodze co do czego służy i jak ten świat ugryźć. Jest to też świetna pozycja dla każdego, kto ukończył już oryginalną grę i chciałby po raz kolejny zanurzyć się w jej niepowtarzalną atmosferę. Ponad wszystko jednak jest to samodzielny, wyśmienity tytuł posiadający własną historię oraz wiele ulepszonych elementów względem oryginału.
Do gry nie jest wymagane posiadanie, ani też znajomość oryginalnej gry Gloomhaven.
Opis gry w serwisie boardgamegeek.com (j. angielski)
Koszulki na karty do gry Gloomhaven: Szczęki Lwa:
Standard Card Game (166szt.)
Mini European (371szt.)
Wiek: od 14 lat
Liczba graczy: od 1 do 4
Czas rozgrywki: od 30 do 120 minut
Liczba opinii: 2
Data dodania: 24 October 2022
Nigdy nie spotkałem się z grą, przy której byłbym tak bardzo rozdarty jak przy Gloomhaven: Szczęki Lwa. Grałem w nią naprawdę sporo. Lecz jest to dla mnie tytuł pełen kontrastów. Gra posiada bardzo wysokie oceny, króluje w różnorodnych rankingach, więc chyba to ze mną jest coś nie tak skoro obcowanie z nią nie powoduje u mnie wielkiej ekstazy. Ale zacznijmy od początku. Gloomhaven: Szczęki Lwa pojawił się na rynku jak wybawienie dla tysięcy osób, które nie miały czasu by zmierzyć się i w pełni przeżyć przygodę z „dużym” Gloomhaven. Ja również do nich należę, więc grę kupiłem od razu w przedsprzedaży. Jest to pierwszy tytuł w moim życiu, w którym ilość elementów w pudełku powoduje, że nie da się go do końca domknąć! Nie idzie w tym miejscu opisać wszystkiego co jest w środku więc wymienię tylko piękną mapę miasta, poręczny insert na żetony i znaczniki, całe zastępy różnorodnych przeciwników oraz czterech dzielnych bohaterów. Najbardziej wyjątkowym elementem jest na pewno księga scenariuszy, w której znajdują się gotowe mapy dzięki czemu przygotowania do rozgrywki skracają się do kilku minut. Dlaczego nikt nie wpadł na to wcześniej? Do rozegrania dostajemy 25 scenariuszy tworzących ciekawą kampanię. Historia wciąga i po zakończeniu jednej partii od razu chce się grać kolejną. Tym bardziej, że pierwsze pięć misji stanowi wyjątkowo przystępny i dobrze przemyślany samouczek, który pozwoli każdemu gładko przebrnąć przez meandry zasad. Dla mnie Szczęki Lwa to gra strategiczna. Nie ma tu miejsca na machanie orężem na oślep lub lecenie przed siebie i rozczłonkowywanie hord wrogów. Każdy ruch musi być starannie przemyślany, ponieważ mamy bardzo mało miejsca na błędy. Ruchy i walka odbywają się poprzez karty przypisane do konkretnej postaci oraz potworów. Jest to system, który sprawia bardzo dużo przyjemności, ponieważ losowość ograniczona jest jedynie do talii modyfikatorów. Dzięki temu bardzo starannie możemy przygotować strategię na cały scenariusz. Można tak zachwalać ten tytuł jeszcze długo, jednak ja naprawdę czegoś w nim nie rozumiem. Nie wiem czy takie było założenie, czy też komuś zabrakło kreatywności, lecz dla mnie podstawowym problemem po rozegraniu około 10 misji byłą powtarzalność celów, które musieliśmy osiągnąć. - Pokonaj wszystkich wrogów - Pokonaj wszystkich wrogów - Pokonaj wszystkich wrogów - Zniszcz to czy tamto i zabij wszystkich wrogów Czy naprawdę nie można było być bardziej kreatywnym? Pewnie większość osób się ze mną nie zgodzi. Nie zrozumcie mnie źle. Jak pisałem wcześniej historia, którą oferuje nam Gloomhawen: Szczęki Lwa naprawdę jest ciekawa. Brakuje mi jednak większej różnorodności celów do wykonania. Drugim problemem jest skalowanie. Grałem w dwie oraz trzy osoby i były to bardzo różne rozgrywki. Gra w dwójkę jest potwornie trudne. Bardzo dużo zależy od wyboru bohaterów. Źle dobrana para naszych awanturników sprawi, że każdy scenariusz będziemy przechodzić kilkukrotnie, co po pewnym czasie sprawi, że na hasło Gloomhaven będziemy dostawać mdłości. W trzy osoby gra się już dużo łatwiej. Nie miałem przyjemności grać pełnym składem, czyli w czwórkę, jednak wydaje mi się, że właśnie do takiej ilości graczy tytuł ten został stworzony. I tutaj pojawia się ostatni minus, o który wspomnę. Jest nim bardzo mała ilość bohaterów do wyboru. Jest to wręcz rażące. W pudełku mamy ich czterech. Gdybyśmy dostali ich ósemkę radykalnie podniosłoby to regrywalność. Czy naprawdę tak bardzo wzrosłyby koszty, gdyby dorzucić cztery figurki oraz karty dla tych postaci? Nie wydaje mi się. Podsumowując, jestem ostatnią osobą, która powie, że Gloomhaven: Szczęki Lwa to zła, nudna lub słaba gra. Dostajemy tu tak dużo wyjątkowych rozwiązać, jak chociażby księga scenariuszy z kolejnymi mapami w środku, rewelacyjny samouczek, olbrzymia różnorodność przeciwników, ciekawa historia oraz wyjątkowy system poruszania się i walki. Jednak tym bardziej dziwi mała różnorodność zadań do wykonania w kolejnych misjach, zły balans w zależności od ilości postaci i wręcz żenująco mała ilość bohaterów do wyboru. Na pewno nie żałuję, że posiadam ten tytuł w swojej kolekcji. Jednak ciężko mi powiedzieć jak często będę do niego wracać. Zdecydowanie każdy sam powinien zmierzyć się z tą grą i wyrobić sobie własne zdanie o tym planszówkowym ewenemencie kontrastów, który nazywa się Gloomhaven: Szczęki Lwa.
Ocena: 4/5
Data dodania: 10 October 2022
W czerwcu, na sklepowe półki, wróciła jedna z najbardziej rozchwytywanych gier kooperacyjnych od wydawnictwa Albi Polska. Gloomhaven Szczęki Lwa, bo o niej mowa, podczas swojej premiery wyprzedała się w zawrotnym tempie, a jej ostatnie sztuki sięgały nieraz dwukrotności swojej pierwotnej ceny. Od tamtego czasu gra doczekała się swojego drugiego dodruku i dalej cieszy się sporym zainteresowaniem wśród graczy. Szczęki Lwa to „młodszy brat” legendarnej już gry Gloomhaven, która uznawana jest często za „wielką cegłę” ze względu na swoją wagę i gabaryty. Na szczęście wiąże się z tym bogata zawartość i tygodnie spędzone nad scenariuszami. Szczęki Lwa nie są kontynuacją ani dodatkiem do pierwowzoru – jest to samodzielna gra, której historia toczy się przed wydarzeniami w Gloomhaven. Pomimo iż jest to gra kooperacyjna, to jednak każdy z graczy będzie realizował swoje indywidualne cele. Sama rozgrywka polega na udziale w kampanii, która składa się z 25 scenariuszy. Każdy ze scenariuszy może być rozgrywany jako osobna misja, ale osobiście polecam jednak pełne zbadanie sprawy tajemniczych zaginięć w mieście. Zacznijmy jednak od elementów i przygotowania rozgrywki. Po otwarciu pudełka otrzymujemy wskazówkę, by najpierw zapoznać się z tekstem, a dopiero później wyjąć poszczególne elementy. Z jego lektury dowiemy się, gdzie i jak posegregować standy potworów, rzesze tekturowych znaczników i wybrane karty. W przeciwieństwie do Gloomhaven, w Szczękach Lwa otrzymaliśmy insert, który w miarę dobrze mieści wszystkie elementy, a także dużo strunowych woreczków na każdy rodzaj potwora. Warto zaznaczyć, że tokeny i standy są wydrukowane na bardzo grubej tekturze, a plastikowe figurki bohaterów są dość szczegółowe. Największą zmianą, i to na plus w stosunku do Gloomhaven, jest zastosowanie ksiąg scenariuszy. Tutaj znalazły się wszystkie tereny, po których będziemy poruszać swoje postacie. Wystarczy otworzyć księgę na wybranym scenariuszu, przygotować rozgrywkę według opisu i rozpoczynamy rozgrywkę, i to wszystko bez przerzucania kolejnych kafli terenu. W pudełku znajdują się również mapa i zestaw naklejek – tutaj warto wspomnieć, że w grze mogą zajść nieodwracalne zmiany, ale na rynku są dostępne zamienniki, jeżeli ktoś byłby zainteresowany późniejszym odsprzedaniem swojego egzemplarza. Samo przygotowanie do gry nie jest długie – otwieramy pierwszy scenariusz i rozpoczynamy przygodę bez wcześniejszego zapoznania się z instrukcją. Tak, bez jej czytania. Pierwszych pięć scenariuszy zostało tak zaprojektowanych, aby nauczyć graczy grać w Szczęki Lwa. Mamy tutaj odesłanie do instrukcji w odpowiednim momencie i kontynuowanie rozgrywki. Jeżeli natomiast będą nas trapić jakieś wątpliwości, to w pudełku znajdziemy Glosariusz, do którego, jak zaznacza autor, powinniśmy zajrzeć tylko w razie wystąpienia wątpliwości podczas rozgrywki. Więcej czasu jednak zejdzie na posegregowanie wszystkich elementów do woreczków strunowych – również w tym przypadku gracze znajdą pomoc na rynku w postaci insertu od reDrewno, który idealnie mieści wszystkie elementy gry. Jak zatem wygląda sama rozgrywka? W tego typu grach trzeba uważać, aby nie napisać lub pokazać zbyt wiele, co może doprowadzić do niepotrzebnych spoilerów. Szczęki Lwa to świetny dungeon crawler, w którym przemierzamy kolejne plansze, wypełniając zadania poszczególnych scenariuszy, co daje nam możliwość awansowania postaci i zdobycia nowych umiejętności. Za pozyskane złoto możemy kupić w mieście lepsze wyposażenie. Należy tylko uważnie zarządzać swoją talią, ponieważ karty nie tylko mówią o tym, co robimy, ale również odmierzają czas trwania scenariusza. Może się zdarzyć, że jeden z graczy padnie w trakcie i pozostali będą musieli sami doprowadzić sprawę do końca. Tutaj również warto wspomnieć, że gra posiada tryb solo, w którym gracz steruje dwoma postaciami. Po zakończeniu kampanii i niedosycie, jaki z tym się wiąże, na graczy czeka „duży” Gloomhaven z blisko setką scenariuszy oraz dodatek z dwudziestoma kolejnymi. A jeżeli poczekamy trochę dłużej, to na horyzoncie już widać Frosthaven, którego wydanie na polskim rynku zapowiedziało wydawnictwo Albi. Nie ma jeszcze terminu, ale zima i tak nadejdzie.
Ocena: 5/5
Właściciel sklepu internetowego nie gwarantuje, że publikowane opinie pochodzą od konsumentów, którzy używali danego produktu lub go kupili.