Od Lairda do Króla
Miękki piasek na plażach, łagodne wzgórza i potężne łańcuchy górskie. Tak - ten wspanialy krajobraz może oczarować każdego.
Niech ten sielankowy obraz jednak cię nie zmyli. Setki lat temu był to teren, na którym aż pięć klanów walczyło o dominację. Każdy z nich zawzięcie walczył o przejęcie każdego, nawet najmniejszego skrawka ziemi, jednoczesnie próbując sprzedać tereny o małej użyteczności.
Walcz o dominację nad Wyspą Skye. Król może być tylko jeden! Zostanie nim ten spośród Lairdów, którego klan podbije najwięcej terytoriów i wykaże się sprytem w handlu. Każda kolejna rozgrywka będzie zupełnie inna, niż poprzednie.
Opis gry w serwisie BoardGameGeek.com
Zawartość pudełka:
♦ 1 plansza
♦ 16 żetonow punktacji
♦ 78 żetonow terenu
♦ 1 worek
♦ 5 znaczników punktacji
♦ 6 żetonów odrzucenia
♦ 6 parawanów
♦ 1 znacznik rund
♦ 1 żeton gracza rozpoczynającego
♦ 73 monety
♦ instrukcja
Liczba opinii: 4
Data dodania: 29 October 2022
Wyspa Skye jest bardzo przyjemną grą kafelkową. Alexander Pfister i Andreas Pelikan dają nam bardzo ciekawy produkt z wyważoną mechaniką i dynamiczną, urozmaiconą rozgrywką. Pierwszym zaskoczeniem jest długość instrukcji. Tylko 6 stron, a w tym prawie 2 strony opisu poszczególnych żetonów, nastraja bardzo optymistycznie. I w gruncie rzeczy okazuje się, że te kilka stron bardzo dobrze, krok po kroku objaśnia, co będziemy w trakcie gry robić. A dziać będzie się niemało. W każdej rundzie będziemy starali się rozbudowywać kafelkami nasze królestwo po uprzednim ich zakupieniu. Ile za nie zapłacimy – nie wiadomo, bo będzie to zależeć, na ile kafelki wycenili nasi przeciwnicy. Po każdej z 6 rund nasze rozbudowane królestwo może przynosić punkty wynikające z żetonów punktacji, ale nie możemy nastawiać się na jedną ścieżkę rozwoju, bo w każdej rundzie punktować będzie inny/inne żetony, co jest według mnie rewelacyjnym urozmaiceniem rozgrywki. Żetonów punktacji jest 16, co zapewni nam regrywalność na wiele, wiele wieczorów. Co więcej, na niektórych kaflach znajdziemy dodatkowe warunki, które pozwolą na zebranie kolejnych punktów. Tylko czy uda się te najcenniejsze kafle pozyskać? Czy nikt ich nam nie podkupi? Trzeba rozważnie gospodarować budżetem i przygotować się na każdą ewentualność. Wyspa Skye okazała się bardzo wciągającą, emocjonującą grą. Zasady są proste, a dróg do zwycięstwa wiele, czyli jest wszystko to, co najbardziej cenię w grach planszowych.
Ocena: 5/5
Data dodania: 01 October 2022
Świetny tytuł na niebanalne wprowadzenie do planszówek. Zasady do wytłumaczenia w kilka minut, instrukcja przejrzysta, rozgrywka nie za długa, a sama gra cieszy oko, szczególnie na koniec gry, jak wyspy są pięknie rozbudowane. Niebanalna? Urozmaicenie w postaci licytacji, "podkupywanie" kafelków przeciwnika dokłada lekki dreszczyk emocji i wprowadza fajną interakcję między graczami. Trzeba bacznie obserwować co budują inni i przewidywać, na którym kaflu może im najbardziej zależeć. Bardzo regrywalna i za, każdym razem inna. W każdej rozgrywce losujemy 4 z 16 żetonów punktacji, które użyjemy w danej grze, do tego kafle terenu losujemy z woreczka, a na niektórych z nich są dodatkowe punkty do zdobycia. Świetnie działa na 2 i na 5 osób, posiada dwustronną planszę punktacji. Prosta w zasadach, nieprosta w główkowaniu ! Bardzo polecamy !!
Ocena: 4/5
Data dodania: 07 December 2018
Gra w której są beczki whisky nie może być zła! Wyspa Skye bije na głowę wszystkie gry kafelkowe w które dotychczas grałam. Zasady są banalne - układamy kafle terenu. Szczególnie staramy się o kafle z beczkami whisky, bo one powiększają nasz dochód. Na razie nie brzmi wyjątkowo i ciekawie... Prawda? W każdej rundzie losujemy trzy kafle i tutaj już jest szaleństwo! czym więcej osób, tym bardziej jest w czym wybierać, bo możemy wykupić kafelek wylosowany przez przeciwnika. Mało tego - możemy pozbyć się wylosowanego kafelka, wiedząc, że właśnie ten konkretny będzie najbardziej pożądany przez naszego rywala (takie małe małżeńskie wredności :)). Możemy wykupić komuś kafelek, żeby ktoś nie zdobył za dużo punktów. Do tego musimy tak zaplanować nasze działania, żeby przypadkiem nie zostać z górą pieniędzy, ale bez żadnego sensownego kafelka. Dużo kombinowania i masa interakcji, a potem te lamenty nad stołem, jak komuś się zakupy nie powiodą... Niesamowitym w tej grze jest również to, że za każdym razem punktuje nam coś zupełnie innego, dlatego za każdym razem obieramy zupełnie inną strategię. Raz walczymy o najwięcej bydła na terytorium naszego klanu, innym razem o statki, budynki, albo o zamknięte fragmenty krajobrazu, a czasem to nawet o wszystko na raz - wszystko zależy od wylosowanych na początku gry bonusów. Dla mnie ogromną zaletą tej gry jest czas rozgrywki - w dwie osoby spokojnie do 30 minut, a w więcej osób też nieszczególnie dłużej. Dzięki temu można zagrać w satysfakcjonującą grę, nawet wtedy, gdy czasu na grę nie jest za dużo.
Ocena: 5/5
Data dodania: 23 November 2018
Jest w języku angielskim powiedzenie brzmiące: "It's better than the sum of its parts". W dużym uproszczeniu oznacza to, że opisywana rzecz jest znacznie lepsza niż wynikałoby z pobieżnego spojrzenia na jej części składowe. Jest to jednocześnie doskonały opis "Wyspy Skye" - gry niepozornej, ale skrywającej niezwykle elegancki design. Czytałem recenzje (częściej opinie), w których "Wyspę" opisywano jako Carcassonne z systemem licytacji, ale to tylko część prawdy. Faktycznie: esencją gry jest umiejętne układanie kwadratowych kafelków terenu, któremu towarzyszy licytacja - w każdej turze otrzymujemy trzy losowe kafle, z których jeden odrzucamy, a pozostałe wyceniamy tak, by na nich zarobić lub (o ile są dla nas użyteczne) zatrzymać dla siebie. Różnicą pomiędzy Carcassonne, a Wyspą jest jednak nieustanna "ruchomość" zasad tej drugiej. Otóż na początku każdej rozgrywki losujemy cztery (spośród szesnastu) żetonów punktacji, gdzie każdy nagradza za inny aspekt np. odpowiednie ułożenie kafli (linie, kwadraty, etc.), zawartość kafli (bydło, statki, budynki), umiejętne łączenie dróg, itd. Niestandardowa jest również kolejność punktowania - pierwsze rundy (a jest ich w każdej rozgrywce zaledwie pięć lub sześć) nagradzają spełnienie pojedynczego celu, ale późniejsze - ich kombinacji. Co zabawne, wszystko powyższe nie jest tak skomplikowane jakby się zdawało. To nadal prosta gra w układanie kwadratów, ale jeśli przyjrzymy się jej zawartości nieco głębiej zobaczymy jak wiele strategicznych decyzji owemu układaniu kwadratów towarzyszy. Po pierwsze: ze względu na wspomnianą w poprzednim akapicie losowość celów wartość kafli zmienia się z rozgrywki na rozgrywkę. To znów wpływa bezpośrednio na licytację - nigdy nie możemy usiąść do partii ze z góry ułożoną strategią. Po drugie, przymus odrzucenia jednego kafla na rundę jest czasem błogosławieństwem, bo jeśli nie dysponujemy sporymi funduszami, to możemy po prostu odrzucić wartościowy kwadracik pozbawiając przeciwników szansy na jego zakup. Po trzecie, kafelki w Wyspie zostały przyozdobione sporą ilością elementów (krajobraz, drogi, bydło), dlatego jest stosunkowo niewiele sytuacji gdzie otrzymujemy kwadracik bezużyteczny, a jeśli tak się stanie, mamy możliwość pozbycia się go. Losowość jest dla każdego designera gier oczywiście bronią obosieczną i w Wyspie da się to zauważyć. Bywają partie, w których cele układają się doskonale i w jednej turze można powalczyć o kilka punktów z różnej puli, ale są też i takie, gdzie nagrody są ze sobą nijak kompatybilne i jesteśmy zdani na łut szczęścia przy losowaniu kafli. Gra ma system wyrównujący szanse (gracz z najmniejszym dorobkiem otrzymuje w trakcie rozgrywki dodatkowe fundusze), ale często finanse na nic się zdają gdy inni gracze odpowiednio wcześnie ułożą swoje królestwo pod wylosowane cele. To wszystko jednak kwestia gatunku: Wyspa Skye oferuje głównie rozgrywkę taktyczną. Jak wspomina w swej recenzji Paul Dean: Wyspa to gra wymagająca ciągłego przystosowywania się do obecnej sytuacji, gdzie należy zwracać uwagę na praktycznie całą planszę: tak nasze królestwo, jak i naszych przeciwników, a do tego co turę należy wykazywać się sporą czujnością przy licytacji. Wspomnieć należy też o pomniejszych wadach. Żetony celów są niezależne językowo, ale bez zajrzenia do instrukcji lub rozegrania kilkunastu partii trudno zorientować się co właściwie nagradzają. Wyspa jest też niespecjalnie emocjonująca w aspekcie wizualnym, choć jeśli się kiedyś widziało Szkocję na własne oczy, to trzeba przyznać, że w tamtejszym krajobrazie faktycznie dominują zielenie i błękit. W pierwszym akapicie wspomniałem o niepozorności tej gry. Wyspa Skye nikogo nie rzuci na kolana, nikim nie wstrząśnie, nie będzie też najdroższym czy największym pudełkiem na półce fana planszówek, ale jest niemożliwa do pokonania w swej kategorii - gier tak solidnych, że zostają z wami na dłuższy czas, choć się wcale tego nie spodziewaliście. Jak płyta któregoś ulubionego, ale mniej znanego zespołu: żadna edycja limitowana - po prostu ulubione melodie skrywające ciekawsze emocje niż hity z radia.
Ocena: 5/5
Właściciel sklepu internetowego nie gwarantuje, że publikowane opinie pochodzą od konsumentów, którzy używali danego produktu lub go kupili.
Autor: Andreas Pelikan, Alexander Pfister
Wydawca: Lacerta
Ilustracje: Isaac Fryxelius
Wydanie: polskie
Liczba graczy: 2 - 5 osób
Wiek graczy: od 8 lat
Czas gry: ok. 60 minut